Ekipa cały czas tynkuje i tynkuje... Codziennie kolejne ściany zostają otynkowane, i widać, jak prace zbliżają się powoli do końca.
Tymczasem okolica obfituje w różne niespodzianki.
Wpierw koło domu pędem (dosłownie) przeleciał... no, może bardziej przekicał... zając. Szybciutko się pojawił, jeszcze szybciej znikł. Tak to szybko się stało, że nawet nie dało rady mu zrobić zdjęcia. Okazało się, że uciekał przed kotem sąsiadek.
Potem pokazały się... one. Od początku tego roku myśleliśmy, że wyczuły, że zwiększył się ruch, i przeniosły się w inne miejsca. A one po prostu są. Chodzą sobie tam, gdzie chcą.
Ponieważ stały sobie spokojnie i przyglądały się "intruzom", toteż był czas na wyciągnięcie aparatu i zrobienie kilku zdjęć. Po pewnym czasie stwierdziły, że wystarczy tego pozowania, i poszły sobie w te drzewka, co to je widać w głębi zdjęć.
Tymczasem okolica obfituje w różne niespodzianki.
Wpierw koło domu pędem (dosłownie) przeleciał... no, może bardziej przekicał... zając. Szybciutko się pojawił, jeszcze szybciej znikł. Tak to szybko się stało, że nawet nie dało rady mu zrobić zdjęcia. Okazało się, że uciekał przed kotem sąsiadek.
Potem pokazały się... one. Od początku tego roku myśleliśmy, że wyczuły, że zwiększył się ruch, i przeniosły się w inne miejsca. A one po prostu są. Chodzą sobie tam, gdzie chcą.
Ponieważ stały sobie spokojnie i przyglądały się "intruzom", toteż był czas na wyciągnięcie aparatu i zrobienie kilku zdjęć. Po pewnym czasie stwierdziły, że wystarczy tego pozowania, i poszły sobie w te drzewka, co to je widać w głębi zdjęć.
Mamy nadzieję, że nie przytrafi się nigdy "bliskie spotkanie" pomiędzy nimi i naszym samochodem.