niedziela, 28 kwietnia 2013

No to mamy już decyzję o warunkach zabudowy...

Mając warunki zabudowy stwierdziliśmy, że nadszedł czas na ostateczny wybór projektu domu. Oczywiście takiego, który będzie spełniał warunki zawarte w decyzji.
W tym czasie, kiedy z utęsknieniem czekaliśmy na decyzję, przeglądaliśmy bardzo wiele projektów domów z wielu różnych katalogów, firm architektonicznych, czasopism... I wszędzie się okazywało, że jak jedna część projektu by nam odpowiadała, to co innego należałoby przerobić.
Przy okazji internetowych poszukiwań projektów natrafiliśmy na Biuro, które prowadzi znajomy jeszcze z dawnych czasów nauki w szkole podstawowej. Skontaktowaliśmy się... i ustaliliśmy, że:
  • albo kupujemy "gotowy" projekt, w którym dodatkowo należy: zaadaptować budynek do warunków terenu, poprzestawiać niektóre ściany, uzgodnić podłączenie wody, prądu, kanalizacji, potem opracować projekt zagospodarowania terenu, ogrodzenia, wejście i wjazd na naszą działkę (oczywiście za wszystko trzeba zapłacić);
  • albo robimy cały projekt od początku, i w kosztach projektu wychodzimy na to samo (jeśli nawet nie lepiej).
Po przekalkulowaniu wszystkich "za" i "przeciw", i uwzględnieniu, że biuro architektoniczne mamy na miejscu (a nie gdzieś w Polsce), podjęliśmy decyzję, że projektujemy całość od początku "sami".
Po dwóch spotkaniach i wizji lokalnej na naszej działce mamy gotowy projekt wnętrza i elewacji. W tym tygodniu nasi architekci zajęli się projektem budowlanym.

piątek, 19 kwietnia 2013

No to zaczynamy pisać o naszych przygodach, perypetiach i przyjemnościach związanych z budową domu.

W ubiegłym roku kupiliśmy działkę. Na budowę domu oczywiście (wszystkich, którzy myśleli o czymś innym, musimy w tym miejscu rozczarować).



No i się zaczęło...

19 kwietnia 2012 roku (tak, tak, dokładnie rok temu) w Urzędzie Miasta złożyliśmy wszystkie potrzebne dokumenty do uzyskania Decyzji o warunkach zabudowy. Ponieważ sąsiednie dwie działki w takie decyzje już były "uzbrojone", toteż miało być tak, że - oczywiście - nie będzie żadnego problemu z uzyskaniem warunków na naszą działkę. I że oczywiście będzie to bardzo szybko, i że oczywiście będzie to tylko formalność.

O jakże się myliliśmy...

Pracownicy naszego Urzędu postarali się, żebyśmy wykazali się dużą cierpliwością, zaangażowaniem w sprawę, a na sam koniec wielką radością z otrzymanego dokumentu.

Nadeszło lato... I nadeszły powiadomienia, że na sąsiednie działki też zostały złożone wnioski o uzyskanie warunków zabudowy. I że Urząd ma tak dużo spraw, że w przewidzianym urzędowo terminie nie będzie mógł nam wystawić Decyzji.

W międzyczasie, co 2 - 3 tygodnie, dzwonimy do Urzędu, by dowiedzieć się, jak postępują prace urzędowe przy naszej decyzji.

Nadeszła jesień... i nic. Czekamy...

W grudniu Zakład Energetyczny wykonał inwestycję polegającą na doprowadzeniu do działek przewodów instalacji elektrycznej.




A na decyzję dalej czekamy...

Nadeszła zima... i dowiedzieliśmy się, że nasza sprawa musi trafić do innych urzędów - podobno ze względu na trudne warunki geologiczne. Nieważne, że nasz Urząd Miasta, wystawiając wcześniejsze decyzje, już raz kontaktował się z innymi urzędami. No, ale cóż, urząd to urząd...

Oczywiście dalej czekamy...

Po dwóch tygodniach okazało się, że trudne warunki geologiczne nie występują. I teraz to już naprawdę tylko troszkę trzeba poczekać, bo już w Urzędzie są wszystkie dokumenty, i Urząd już może wystawiać decyzję.

I tak dotarliśmy do 28 lutego 2013 roku, kiedy to otrzymaliśmy upragnione warunki zabudowy. I nasi sąsiedzi też :-)