Znaczy, gwoli ścisłości, jeszcze go nie widzieliśmy na oczy, ale wiemy, że już jest. Jak dobrze pójdzie, to jutro już będzie w naszych rękach. A od dzisiaj cierpliwie musimy ... poczekać, aż upłyną przepisowe dwa tygodnie na uprawomocnienie się decyzji. Jak już upłyną te dwa tygodnie, to zgłaszamy robotę do Nadzoru Budowlanego, i znowu czekamy... tym razem tylko tydzień. I wbijamy szpadle w ziemię.
Żeby otrzymać pozwolenie, wcześniej trzeba było:
- uprawomocnić decyzję o warunkach zabudowy (w tym samym pokoju, co nam wydali decyzję, pani urzędniczka do decyzji przybiła Wielką Czerwoną Pieczęć, która informuje że decyzja jest prawomocna);
- uzyskać z Zarządu Dróg oświadczenie, że mamy dostęp z naszej działki do drogi publicznej.
A i tak swoje trzeba było odczekać.
W międzyczasie dodatkowo załatwialiśmy:
- ustalenie służebności przesyłu wody w działce drogowej, której jesteśmy współwłaścicielami (do tego było potrzebne zaświadczenie z urzędu skarbowego o rozliczeniu się z podatku wynikającego z zakupu działki drogowej);
- złożenie wniosku o nadanie nazw uliczkom na powstającym naszym osiedlu.
Chcieliśmy w tym miejscu zaznaczyć, że bardzo cieszymy się z tego, że już po półtora roku od rozpoczęcia starań, pierwsza część naszego planu budowlanego dobiega końca.
Już sie nie mogę doczekać...WSZYSTKIEGO!
OdpowiedzUsuń