piątek, 19 kwietnia 2013

No to zaczynamy pisać o naszych przygodach, perypetiach i przyjemnościach związanych z budową domu.

W ubiegłym roku kupiliśmy działkę. Na budowę domu oczywiście (wszystkich, którzy myśleli o czymś innym, musimy w tym miejscu rozczarować).



No i się zaczęło...

19 kwietnia 2012 roku (tak, tak, dokładnie rok temu) w Urzędzie Miasta złożyliśmy wszystkie potrzebne dokumenty do uzyskania Decyzji o warunkach zabudowy. Ponieważ sąsiednie dwie działki w takie decyzje już były "uzbrojone", toteż miało być tak, że - oczywiście - nie będzie żadnego problemu z uzyskaniem warunków na naszą działkę. I że oczywiście będzie to bardzo szybko, i że oczywiście będzie to tylko formalność.

O jakże się myliliśmy...

Pracownicy naszego Urzędu postarali się, żebyśmy wykazali się dużą cierpliwością, zaangażowaniem w sprawę, a na sam koniec wielką radością z otrzymanego dokumentu.

Nadeszło lato... I nadeszły powiadomienia, że na sąsiednie działki też zostały złożone wnioski o uzyskanie warunków zabudowy. I że Urząd ma tak dużo spraw, że w przewidzianym urzędowo terminie nie będzie mógł nam wystawić Decyzji.

W międzyczasie, co 2 - 3 tygodnie, dzwonimy do Urzędu, by dowiedzieć się, jak postępują prace urzędowe przy naszej decyzji.

Nadeszła jesień... i nic. Czekamy...

W grudniu Zakład Energetyczny wykonał inwestycję polegającą na doprowadzeniu do działek przewodów instalacji elektrycznej.




A na decyzję dalej czekamy...

Nadeszła zima... i dowiedzieliśmy się, że nasza sprawa musi trafić do innych urzędów - podobno ze względu na trudne warunki geologiczne. Nieważne, że nasz Urząd Miasta, wystawiając wcześniejsze decyzje, już raz kontaktował się z innymi urzędami. No, ale cóż, urząd to urząd...

Oczywiście dalej czekamy...

Po dwóch tygodniach okazało się, że trudne warunki geologiczne nie występują. I teraz to już naprawdę tylko troszkę trzeba poczekać, bo już w Urzędzie są wszystkie dokumenty, i Urząd już może wystawiać decyzję.

I tak dotarliśmy do 28 lutego 2013 roku, kiedy to otrzymaliśmy upragnione warunki zabudowy. I nasi sąsiedzi też :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz