Trzech dni w lutym zabrakło ekipie murarzy, żeby zalać stropy pomiędzy parterem a poddaszem. Zostawili zatem całą robotę, i pojechali do domu czekać na cieplejsze dni.
Końcówka lutego i początek marca powitały nas ładną, ciepłą pogodą. Z placu budowy znikł śnieg. Co prawda ziemia była jeszcze zmarznięta, i woda z topniejącego śniegu nie miała gdzie wsiąkać, tylko tworzyła kałuże wszędzie, gdzie się dało. Skutkiem tego było dużo, dużo błota...
Teraz to już jest historia. Ziemia całkiem obeschła, wody ani błota już nie ma. Dni robią się coraz dłuższe i coraz cieplejsze. Ekipa budowlańców obiecała, że przyjedzie w najbliższy poniedziałek robić dalej to, co zaczęli w listopadzie ubiegłego roku.
W związku z ich przyjazdem trzeba przygotować teren budowy do dalszych prac: zrobić podłączenie do prądu, by mogli korzystać z betoniarki i innych narzędzi; ogarnąć po zimie piach na kupki; pozbierać porozrzucane kawałki gruzu i drewna...
Od ostatniego czwartku zaczęły zachodzić "w terenie" dodatkowe zmiany i uzupełnienia. Osoba, od której kupiliśmy naszą działkę, zajęła się utwardzaniem dróg. Na razie wygląda to tak, że została zdjęta warstwa humusu, i w to miejsce ładowany jest gruz betonowo - ceglany wymieszany z ziemią. Dzięki temu dojazd do placu budowy ma być łatwiejszy.
Nasza droga dojazdowa do domu wygląda teraz tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz