środa, 16 kwietnia 2014

Prądu ciąg dalszy

Po tygodniu czekania na certyfikat, nie znaleźliśmy go ani w skrzynce, ani na poczcie. Dlaczego? Bo okazało się, że w PGE pracownik, który miał się tym zająć, poszedł na "chorobowe". I oczywiście nikt się nie zajął w zastępstwie tym, co miał zrobić tamten człowiek.

Przecież to urząd, to sprawa może poczekać...

Po piątkowej rozmowie telefonicznej okazało się, że... na certyfikat wcale nie trzeba czekać 7 dni, wystarczy tylko 1 (słownie: jeden). Został przygotowany, wystawiony, podpisany, podstemplowany, pod... w poniedziałek, i pod koniec dnia już był. Odebraliśmy go we wtorek od samego rana, i umówiliśmy montera na założenie licznika na czwartek od rana.

Zobaczymy, czy monter przyjedzie w wyznaczonym czasie, czy urząd elektryfikacji znowu zacznie odstawiać jakieś numery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz