I już jesteśmy w strachu, ale po kolei.
Ekipa budowlana była umówiona, że przyjadą koło 1000 rano. Okazało się, że panowie przyjechali pół godziny... wcześniej. Bo mieli dobrą drogę, bez korków i zatorów. Czyli przyjechali na plac przed nami.
Po przywitaniu się wzięli się od razu ostro do swoich prac przygotowawczo-terenowych.
Główny Majster - pan Jan(ek) - obejrzał sobie teren, wytyczone punkty,
szkic z rozpisanymi odległościami między osiami. Jego pomocnicy w tym
czasie zaczęli nabijać ławy, przygotowali sobie jakiś stół (ciekawe, do
czego będzie im służył), powbijali - poza odsłoniętym terenem - drewniane słupki (będą pewnie
potrzebne do prac przy zbrojeniach).
Na ławach, na przedłużeniach wytyczonych parę dni temu osi, panowie powbijali gwoździki, które będą później pomocne przy kopaniu fundamentów i stawianiu ścian.
Potem przyjechała koparka...
i zaczęła robić wykopy pod fundamenty.

Kopanie zajęło 3,5 godziny, i skończyło się już po zachodzie słońca.
Na tym dzisiejsze prace się skończyły, a panowie obiecali, że jutro będą wykańczać wykopy i szykować pręty zbrojeniowe do fundamentów.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz